CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

sobota, 28 lutego 2015

9. Beginning danger..

Hejka :*
Widziałam, po komentarzach, że spodobał sie ostatni rozdział..:)
Ten będzie trochę taki przejściowy.. Ale liczę, że równie mocno wie spodoba :D

_______________________

Mała dziewczynka bawiła sie z chłopcem w jej wieku. Malec miał brązowe włosy i piękne, niebieskie oczy. Wygłupiał sie z dziewczynką, bawili sie świetnie, śmiali, przytulali... Jak prawdziwi przyjaciele!
D: Niall obiecasz, że zawsze będziesz o mnie pamiętał? - mała brunetka spytała głosem pełnym nadziei.
C: Zobaczysz, że jeszcze zostaniesz moją żoną. - zaśmiali sie razem, chłopiec podszedł do dziewczynki i ucałował jej policzek. - Obiecuje! - przyrzekł.
~ ~ ~
Nagle rozległ sie przeraźliwy dźwięk, otworzyłam oczy i zorientowałam sie że to budzik... Ciężka była ta noc, przeczesałam ręką włosy i wyszłam z łóżka. Czułam sie koszmarnie, co to były za sny... Ten chłopiec, mimo, że miał imie Nialla, to i tak wydawał mi się dziwnie znajomy... 
Kolejne dni mijały mi monotonnie, nie spotykałam sie z nikim, załatwiałam różne sprawy, zbierałam informacje. Blondyn przez ten czas wcale sie nie odzywał, nie pojawiał w restauracji. Miałam już nadzieje, że sobie odpuścił i da mi spokój... 
Wychodziłam właśnie na spotkanie z klientem. W moim lokalu ma odbyć sie przyjęcie zaręczynowe jakiejś
ważnej osobliwości. Chcieli bym na to spotkanie pojechała do nich.
J: Vik, zbieraj sie ! - krzyknęłam gdy wchodziłam do swojego gabinetu. Brunet skinął głową i poszedł sie przebrać. Nienawidziłam sie spóźniać, więc szybko przebrałam sie w bardziej odpowiedni strój. Zabrałam dokumenty i poszłam do szatni w której przebierał sie Viktor. - Streszczaj sie młody! - uśmiechnęłam sie widząc, że zapina już ostatnie guziki od koszuli.
V: Jestem od Ciebie o kilka miesięcy starszy... - pokazał mi język, czasami zachowuje sie jak nastolatek, ale dzięki temu mnie rozwesela. A ja od kilku dni, szczerze się nawet do niego nie uśmiechałam. - Dobra, może być? - zaprezentował mi sie.
J: Widzę, że moje nauki nie poszły w las. - zaśmiałam sie i wyszliśmy.
V: Czym dzisiaj przyjechałaś? - zapytał po chwili.
J: Porsche.. - powiedziałam obojętnie.
V: Którym? - dopytywał.

J: Białym.. - spojrzałam na Niego, w jego oczach pokazały sie iskierki podekscytowania.
V: Mogę być dzisiaj twoim szoferem? - jego umiejętność dobierania słów jest wprost powalająca.
J: Nie wyglądasz jak szofer. - uśmiechnęłam sie i ze zrezygnowaniem skinęłam głową na znak zgody. Podałam mu kluczyki i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, zajęliśmy swoje miejsca i ruszyliśmy. Gdy wyjeżdzaliśmy zauważyłam na parkingu przy restauracji znajomy Range Rover. Zdenerwowałam sie bo myślałam, że Horan sobie odpuścił! Vik doskonale wiedział gdzie jechać, więc zajęłam sie jeszcze raz przeglądaniem dokumentów. To musi być
ważna rodzina skoro miejsce spotkania wybrali oni. Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu, zabrałam torbę i poszliśmy do szklanego budynku. - Co powiesz na małą przejażdżkę później? - zapytał uśmiechając sie.
J: Zobaczę w jakim będę nastroju po rozmowie. - mruknęłam i weszliśmy do pomieszczenia w którym stał przystojny mężczyzna. Przywitał nas uśmiechem i wymieniliśmy uściski dłoni. Rozmowa przebiegała na czysto formalnym etapie, sprawy zawodowe zawsze traktuje poważnie. Mężczyzna chce by to już jutro sie wszystko odbyło, czyli dał nam mało czasu, ale postaram się to wszystko zorganizować.
V: To co? Krótka wycieczka? - uśmiechnął sie zachęcająco, gdy opuściliśmy budynek.
J: Nie wiem czy mamy na to czas. Słyszałeś, że to wszystko już na jutro. - zgasiłam jego entuzjazm. Vik ze smutkiem, ale sie zgodził i wróciliśmy do restauracji. Zauważyłam, że przed wejściem czekał blondyn. - Jedź stąd! - mruknęłam do mojego kierowcy.
V: Coo? - zdziwił sie - Daj spokój... Mamy mnóstwo roboty, a Ty chcesz
stąd jechać tylko dlatego, że przyszedł Niall?! - wjechał mi na ambicje, spiorunowałam go wzrokiem i wysiadłam z auta. - Może on po prostu przyszedł z przyjaciółmi na kolacje. - dogonił mnie.
J: Oby. - powiedziałam bardziej do siebie i z obojętnością przeszłam obok blondyna.
N: Poczekaj! - złapał mnie za rękę zmuszając do zatrzymania sie. Aż paraliżowało mnie ze złości!
J: Czego?! - warknęłam

N: Chciałem zapytać co u Ciebie? Ostatnio nie rozstaliśmy sie w najprzyjemniejszej atmosferze.  - powiedział z lekkim uśmiechem, myślę że starał sie mnie jakoś uspokoić.
J: Myślałam, że wyraźnie dałam Ci do zrozumienia, że nie chce Cie już nigdy wiecej widzieć! - powiedziałam oddychając uspokajająco.
N: To że mnie nie lubisz, tylko nie motywuje. - kolejny uśmiech który sprawiał że miękłam...
J: Co Ty ze mną robisz?! - szepnęłam do siebie - Posłuchaj Niall... - spojrzałam w jego oczy i przez chwile zapomniałam, co miałam powiedzieć. Jego hipnotyzujące tęczówki wytrąciły mnie z równowagi, nawet nie wiem kiedy znalazłam sie w ramionach blondyna. - Zwariowałeś?! - próbowałam się wyswobodzić.
N: To Ty sprawiasz, że chce być blisko Ciebie... - szepnął - ..Jeszcze nigdy na nikim mi tak nie zależało, a przecież wcale Cie nie znam... Bądź pewna, że będę sie starał aż mnie polubisz, a może nawet pokochasz... - mówił patrząc mi w oczy, przysunął sie i złożył czuły pocałunek w kąciku moich ust. Zaraz potem go nie było, a ja stałam zamurowana! Jak mogłam sobie na to pozwolić, rozejrzałam sie po parkingu i weszłam do środka... Jestem pewna, że jakiś Sokół to widział.
Pogrążyłam sie w przygotowaniach do tej uroczystej kolacji, tak bardzo, że blondyn wyleciał mi z głowy.
V: Nath... ? Już późno, jedź do domu. - spojrzałam na zegarek, było już po północy. Vik patrzał na mnie z niesamowitą troską.
J: Musze wszystko przygotować...
V: Już na dzisiaj dużo zrobiłaś. Jutro też mamy dzień, a i tak tylko drobne szczegóły zostały do skończenia. Jesteś naprawdę w tym dobra... - uśmiechnął sie i pomógł mi ściągnąć fartuch. Zamknęliśmy lokal i pojechałam do domu, pomimo zmęczenia, ale udało mi sie wziąć przed snem szybki prysznic. Rzuciłam sie na łóżko i od razu zasnęłam.. 
Ranek przyszedł za szybko, ale cieszyłam sie że już jest. Kolejny sen z małymi dziećmi, intrygował mnie coraz bardziej... Nie miałam pojęcia dlaczego śnią mi sie te dzieci.
Dni leciały mi na ciągłym unikaniu blondyna, kolacja zaręczynowa klienta była idealna i taka jaką sobie zamarzył. Niestety skomplikowało sie wszystko gdy zauważałam coraz częściej w obecności Nialla podejrzane twarze. Sokołów było coraz więcej i nawet nie kryli się z tym, że go obserwują. To znaczyło że Irlandczyk jest w wielkim niebezpieczeństwie i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Codziennie wieczorem szperałam w komputerze Billa, szukałam czegokolwiek co by było z nim związane. Niestety niczego nie znalazłam, i mam nadzieje, że to mnie obserwują a nie blondyna. Przecież on sobie nie poradzi, jest taki bezbronny i niewinny. Czemu ja nie mogę mieć normalnego życia i z nim być, chodzić na randki, zakochać sie bez żadnych strasznych konsekwencji?!

...

________________________



I jak? 
Podoba sie? 
Myślę że w następnym będzie sie działo o wiele więcej :D
I liczę na minimum 5 komentarzy!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!





Naat

5 komentarzy: