CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

niedziela, 3 maja 2015

46. You are leaving..!!

Hej!! :*
Uwielbiam jak komentujecie!!
A i wczoraj dostałam miłą, bardzo miłą wiadomość.. :D Pewna dziewczyna napisała że bardzo podobają jej sie moje opowiadania/imaginy *-* I że jestem jej idolką!! Nie zgadniecie jak sie czułam czytając to!! <3
Uwielbiam was za takie sprawy, wiem że to co robię nie jest na marne i ktoś to lubi czytać!!
Dziękuje że was mam!!

Objaśnienie:
J: - ja (Nathalie),
H: - Harry,
Z: - Zack, 
Lou: - Louis,
B: - Bruno,
V: - Viktor.

Przypomnienie:
Midnight Memories - restauracje Nathalie.
_______________________

J: A co z Niallem? - to jednak interesowało mnie najbardziej.
H: Jest w rozsypce, wiem że chciałby coś zrobić, ale nie może...
J: Jest bezpieczny? - przerwałam mu
H: Tak, w tej chwili jest u Zayna. - odetchnęłam, Malik to dobry obrońca.
J: Czyli Louis nic wam nie kazał robić? - upewniłam sie
H: Nie... - w tym samym momencie wszedł ten barman, podał Harremu jakiś napój i wyszedł rzucając mikrótkie spojrzenie. - A Ty coś wiesz? 
J: Cóż... Znalazł się w nieodpowiednim mniejcu, w nieodpowiednim czasie... - odpowiedziałam wymijająco - Będę się zbierać i tak niczego się nie dowiedziałam. - wstałam z miejsca.
H: Co z Ciebie za kobieta?! - usłyszałam zamykajac za sobą drzwi... 
Pojechałam prosto do znajomego w Londyńskiej policji. - Zack musisz mi pomóc... - weszłam do jego biura.
Z: W jaki sposób? Siadaj. - wskazał na krzesło.
J: Louis Tomlinson, mówi ci to coś? - Zack wiedział o co chodzi, znam go już trochę...
Z: W jaki sposób? - ponowił swoje pytanie.

J: Jakie są na niego zarzuty, jak można sie ich pozbyć i ile to wynosi kaucja...? - spytałam prosto z mostu.
Z: Został oskarżony o morderstwo, tylko że dowodów na niego nie ma.. Kaucja to 100 tysiecy funtów.. Masz coś z tym wspólnego, co nie? - uśmiechnął sie do mnie.
J: Skąd ten pomysł? - zdziwiłam sie
Z: Znam cie, jeżeli komuś pomagasz to jakoś jesteś ze sprawą powiązana...
J: Kaucja kaucją, ale ile mnie to będzie kosztować? - uśmiechnęłam sie do niego.
Z: Ciebie 150 tysięcy. 
J: Dzięki za informacje.. - podniosłam sie z miejsca.
Z: Za godzinę możesz przyjechać, z kasą na tą kaucje i... 
J: Wiem, wiem... - wyszłam z pomieszczenia i pojechałam do banku, żeby wypłacić pieniądze. Wypłaciłam odpowiednią kwotę w kasie komisariatu i wróciłam do Zacka, mężczyzna zręcznie schował koperte z resztą pieniędzy. Zaprowadził mnie do pokoju widzeń.
J: Chce sie z nim najpierw zobaczyć.. - policjant przyprowadzili więźnia. - Nieźle ci w paskach... - zaśmiałam sie z niego.
Lou: Nie bądź śmieszna. - warknął - Po co przyszłaś?!
J: Pomóc ci...
Lou: Przez ciebie tu jestem! - jego ton sie nie zmieniał
J: Przeze mnie, kurwa?! - warknęłam - Ostrzegałam Cię! - podniosłam głos, przez co policjant na mnie spojrzał.
Lou: Wiem i będę ci wdzięczny jak mnie stąd wyciągniesz. - powiedział błagalnie, po tych słowach podszedł do nas Zack.
Z: Ruszaj sie Tomlinson! Wychodzisz!- Zack był stanowczy. Bardzo dobrze, Louisowi przyda się lekcja pokory.
J: Czekan na Ciebie przed aresztem... - powiedziałam zanim zniknął i wyszłam stamtąd. Pożegnałam sie szybko z Zackiem i skierowałam sie do swojego auta. Po jakiś 40 minutach dopiero wypuścili Louisa za bramy więzienia, wsiadł do samochodu i patrzał na mnie.
Lou: Jak Ty to robisz? - zapytał po pewnym czasie jazdy.
J: Ale co? - spojrzałam na niego.


Lou: Zabijasz ludzi i nie idziesz siedzieć... - skręciłam w jego uliczkę.
J: Jestem Nathalie Horan, to samo mówi za siebie.. - zaśmiałam sie. Zaparkowałam pod jego domem.
Lou: Chodź, musimy uregulować rachunek. - wyszłam z samochodu i poszłam za nim, nie miałam pojęcia o jaki rachunek mu chodzi. - Ile kosztowała Cie kaucja? - zapytał gdy byliśmy już w salonie.
J: Nie zaprzątaj sobie tym głowy...
Lou: Nie lubie mieć długów, a tym bardziej wdzięczności...
J: Słuchaj odwdzięczysz mi sie kiedy będzie to konieczne. Teraz ważniejsze jest to że Niall musi zmienić miejsce zamieszkania... - usiedliśmy na przeciwko siebie. - Najlepiej tak żeby nikt nie wiedział gdzie to jest.
Lou: Może mógłby zamieszkać z którymś z nas... - zamyślił się
J: Teraz jest u Zayna...
Lou: Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony.
J: Nie jestem głupia, rozmawiałam z Harrym... Załatwcie to miedzy sobą, choć tyle możecie. - wyszłam, najważniejszą sprawę na dzisiaj załatwiłam, więc mogłam oddać sie pracy. Pojechałam do Midnight Memories i zaszyłam sie w biurze. Po kilku godzinach mój telefon dał o sobie znać.
B: Nathalie? - usłyszałam znajomy głos przez telefon.
J: Kto mówi? - oparłam sie o oparcie mojego fotela.
B: Bruno Mars, pamiętasz mnie? - o w mordę!
J: Tak. Czemu dzwonisz? - chyba sie domyślam czemu.
B: Chce sie z Tobą spotkać. Gdzie i kiedy jesteś dostępna?
J: Jestem w pracy. Restauracja Midnight Memories przyjdź, znajdę dla Ciebie chwile... - zaproponowałam.
B: Spodziewaj sie mnie za kilka godzin. - rozłączyłam sie i odłożyłam komórkę. Bruno Mars?! Oby to był tylko zbieg okoliczności i nie jest krewnym Belli... Z resztą, czego ja sie obawiam?! Bruno kiedyś mi pomógł, ale uregulowałam swoje rachunki i mieliśmy zapomnieć o sobie... 
Dalej pogrążyłam sie w papierkowej robocie.
V: Czemu pracujesz po ciemku? - wszedł do pomieszczenia i zapalił światło. Nawet nie zwróciłam uwagi, że już zrobił się wieczór.
J: Coś chcesz? - spojrzałam na niego.
V: Przyszedł ktoś do Ciebie. - tak szybko przyszedł, spojrzałam na zegarek, dochodziła 10 pm.
J: Który stolik? - wstałam i założyłam marynarkę na siebie.
V: 7. - wyszliśmy z gabinetu, Vik poszedł do kuchni, a ja na sale restauracyjną. Szybko podeszłam do odpowiedniego stolika.
Bruno!! ^^

J: O czym chciałeś rozmawiać? - spojrzał na mnie znad karty dań.
B: Witaj. - uśmiechnął sie życzliwie.
J: Dobry wieczór, Bruno. - odpowiedziałam uprzejmie - Więc? - usiadłam na przeciwko Niego.
B: Spokojnie... Polecasz coś? W końcu to twój lokal i chciałbym zjeść najlepsze danie. - czuje że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych, a on zachowuje sie całkowicie normalnie. Może to jednak zbieżność nazwisk.
J: Jakbyś miał zjeść jakiś specjał, ja musiałabym go  przyrządzić. - uśmiechnęłam sie lekko.
B: Dobrze, w takim razie sama mi coś zamów, ty znasz menu najlepiej... - zamknął kartę, przywołałam Viktora i po chwili podałam mu zestaw który Bruno dzisiaj zje.
J: Znasz mnie, trochę, i wiesz że cierpliwym człowiekiem nie jestem...
B: Tak wiem, pamiętam
...
________________________

To komentujcie!!!!!! Jak myślicie?! Jak sprawa z Brunem sie zakończy?!
Dowiecie sie tego po 8 komach!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!



Naat

9 komentarzy:

  1. O Jezu *o* Kocham Cię normalnie Cię ku*wa kocham ❤ Dawaj szybko ten rozdział noo :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne jak zawsze <33

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER ! Zakochałam się w twoim blogu *o*
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Justyna :*

    OdpowiedzUsuń
  4. superaśny!!! dobrze że wyciągnęła Lou :) i zbieram się za czytanie następnego rozdziału <3 Jula

    OdpowiedzUsuń