CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!

niedziela, 17 maja 2015

58. At one time I will kill you!!

Hej maluchy!! :*
Dałam rade napisać kolejny rozdział!!

Objaśnienie: 
J: - ja(Nathalie)
N: - Niall,
Li: - Liam, 
Lou: - Louis,
D: - Danny

___________________________

J: Niall spakuj się na weekend, weź wszystko co potrzebne i jedziemy. - powiedziałam rozkazująco, gdy posprzątaliśmy kuchnie. Na zegarku było już po 5pm, a ja jeszcze muszę kogoś zamordować.
N: Co?! 
- zdziwił sie
J: Zawiozę Cie do Twoich przyjaciół...
N: Dziękuje, dziękuje, dziękuje! - podszedł bardzo szybko do mnie i uściskał, podnosząc do góry.

J: Bo sie rozmyśle... - zagroziłam ze śmiechem, blondyn postawił mnie na ziemi pobiegł do swojej sypialni. Ja w tym czasie poszłam dokładnie spojrzeć gdzie w tej chwili jest Sokół, jak na razie u Billa, więc będę musiała go śledzić... Zabrałam potrzebną broń i zeszłam do salonu. Nie czekałam na Horana długo i już po kilku minutach jechaliśmy do domu Payne'a. - Mam nadzieje, że jesteś w domu? - zapytałam przez telefon zbliżając sie do willi Payna. 
Li: Tak. - odpowiedział krótko 
J: Jesteś sam czy reszta też jest? 
Li: Z Zaynem.
J: Zaraz będziemy.
Li: Skąd masz mój adres? - zaciekawił się. Nie odpowiedziałam na jego pytanie tylko się rozłączyłam. Podjechałam pod jego dom i wysiedliśmy. Chciałam jak najszybciej wejść do budynku, jednak Nialler zatrzymał sie przed drzwiami.
N: Dziękuje Ci.. - uśmiechnął sie.
J: Nie daruje im jak coś ci sie stanie. - mruknęłam bardzo cicho i do siebie
N: Słucham?
J: Baw sie dobrze. - powiedziałam szybko - I nie kontaktuj sie ze mną. W niedziele przyjadę po ciebie... - wepchnęłam go do środka. Rozejrzałam się, nie było tu nikogo podejrzanego. Od razu zaczęłam wpisywać odpowiednia kody w telefon by sprawdzić gdzie jest Sokół. Blisko, zaledwie ulice stąd. Tak szybko namierzyłby Nialla?! Pojechałam tam i już wiedziałam kim jest zabójca. Znam ten budynek bardzo dobrze. Weszłam do środka, słyszałam jakieś rozmowy, kroki gdzieś daleko. Wyjęłam przed siebie broń i na telefonie sprawdziłam gdzie sie dokładnie znajduje dawny znajomy. Chyba jest na samej górze. Poszłam tam co kilka minut sprawdzałam czy jestem już blisko mojego celu. Pomimo tych wszystkich głosów nie minęłam sie z nikim... 
Schowałam komórkę, gdy stanęłam przed tymi właściwymi drzwiami, wsłuchałam sie chwile, jest tam... ale też nie jest sam. Usłyszałam ze 3 różne głosy, cofnęłam sie i z całej siły kopnęłam w drzwi zapominając że kilka dni temu szyłam rane... Stało sie tak jak chciałam i wyleciały z zawiasów robiąc wielki hałas. Bez zastanowienia zastrzeliłam gości stojących po bokach pomieszczenia. Po chwili zostałam już sam na sam z Dannym! 
D: Nathalie?! - spojrzał na mnie zaskoczony - Coś ty zrobiła?! To moi klienci!! - zdenerwował się. Danny to mój dawny bliższy znajomy.
J: Mało mnie to obchodzi. - podeszłam do Niego i wymierzyłam w Niego bronią.
D: Chcesz mnie zabić? - zapytał spokojnie.
J: Chcesz śmierci Nialla Horana?! - spytałam denerwując się już. Moje serce biło zdecydowanie za szybko. Danny wyciągnął przed siebie dużą broń, tym samym celując w sam środek mojej klatki piersiowej.
D: Może i tak. - uśmiechnął się. - To duży zastrzyk gotówki... Znasz mnie, wiesz co się dla mnie liczy... - zza paska od spodni wyjęłam drugi pistolet i tym też wymierzyłam w Niego.
J: W takim razie ja chce Cie zabić! - uśmiechnęłam sie w ten sam sposób co on.
D: Co się stało z moją Nathalie?! - powiedział kręcąc głową.

J: Stała sie lepsza! - wystrzeliłam z obu broni i patrzałam jak moje pociski dziurawią jego ciało. Krew rozbryzgnęła się na wszystkie strony, całe moje ubranie miało czerwone plamki... 
Danny leżał na ziemi a obok Niego jego broń. Wyszłam stamtąd ścierając jego krew ze swojej twarzy. Nawet on sie w to wpakował. Mówił że z tym kończy, że odchodzi z gangsterski... Ten facet był mi bliski, jako nastolatka kochałam sie w nim... Zawsze wydawał mi się taki dojrzały, stąpał twardo po ziemi, wiedział czego chce... Dziwnie sie czułam ze świadomością że pozbawiłam go życia, ale on zagrażał Niallowi. Nie mogłam ryzykować. Wsiadłam w samochód i pojechałam do pałacu, wzięłam relaksującą kąpiel, musiałam przyswoić do siebie tą myśl.. Wyszłam z łazienki po jakiś dwóch godzinach. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Tomlinsona.
Lou: Czego chcesz?! - burknął gdy tylko odebrał.
J: Grzeczniej kurwa! - warknęłam.
Lou: Nie będziesz mnie ustawiać! - znów wściekłość 
zaczęła we mnie buzować.
J: Lepiej zejdź z tonu, bo w inny sposób się Tobą zajmę. - zagroziłam, czułam jak wściekłość przejmowała nade mną kontrole 
Lou: Nie boje się Ciebie. - odpowiedział stanowczo
J: Może powinieneś zacząć! Kim ty jesteś że tak się do mnie odzywasz?!! Jeśli chcesz to skończy sie dzień dziecka i załatwię Ciebie i całą twoją obstawę!- krzyknęlam - Tomlinson pomyśl o tym co dla Ciebie i twojego przyjaciela robię!! A nie wkurwiasz wszystkich dookoła swoim dziecinnym zachowaniem! - łaziłam po całym domu wrzeszcząc na niego.
Lou: Uspokój sie! Nie wydzieraj sie na mnie! - zwrócił mi uwagę - Myślisz, że tylko Ty jesteś groźna?! Co robisz dla mnie?! Kurwa nic!
J: Nic?! - zaśmiałam sie ironicznie - Wyciągnęłam Cie z więzienia, chronię twojego przyjaciela, chcesz to nie muszę tego robić, Ty sie wszystkim zajmiesz! Zostawisz swoje brudne interesy! Dilerka pójdzie w odstawkę i zajmiesz się zabijaniem! Dla Niego!! Chcesz tego?!! - byłam na maxa wściekła - Albo moze inaczej, ilu ty zabiłeś do tej pory Sokołów, żeby obronić Nialla? Hm? 
Lou: Żadnego... - powiedział cicho.
J: Co mówisz? Powtórz głosniej... 
Lou: Żadnego, okay?! - krzyknął
J: Więc chyba sprawa jest jasna. - powiedziałam już normalnie.
Lou: Przez Ciebie trafiłem do paki... 
J: Ale Cie ostrzegałam przed pójściem tam! - zauważyłam
Lou: Tak, masz racje... - przyznał mi racje. Może coś do Niego w końcu dotrze. - Możemy sie spotkać? - zapytał z nadzieją?!
J: Nie. - powiedziałam stanowczo
Lou: Dlaczego? - zdziwił sie
J: Chciałeś kurwa spędzić czas z Niallem! - on jest taki głupi czy tylko udaje?
Lou: Tak, nie mówię że teraz... W poniedziałek. - zaproponował
J: Nie wiem czy chce Cie widzieć. To mogłoby się źle dla Ciebie skończyć. - zaśmiałam sie sztucznie.
Lou: Nic mi nie zrobisz...

________________________

Piszcie swoje opinie! Jak myślicie co Nath zrobi w związku z Louisem?!
Dowiecie się po 11 komach!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!




Naat

12 komentarzy:

  1. O maj dzi *-* Dobry rozdział*-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny przesupreaśny ! :) no to czekam nn :) zdążysz dodać jutro prawda? /N

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeńko! :). <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Superaśny !!! Czekam na nexta ����������❤��Jula

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko... To jest cud nad cudy... Kocham... Czekam na kolejny... ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham cię za to ff ♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń